Wpisy archiwalne w kategorii

Maratony/Zawody

Dystans całkowity:1060.00 km (w terenie 995.50 km; 93.92%)
Czas w ruchu:53:45
Średnia prędkość:19.72 km/h
Maksymalna prędkość:76.00 km/h
Suma podjazdów:13952 m
Maks. tętno maksymalne:202 (99 %)
Maks. tętno średnie:190 (93 %)
Suma kalorii:46197 kcal
Liczba aktywności:39
Średnio na aktywność:27.18 km i 1h 22m
Więcej statystyk

Bike Maraton Piechowice

Sobota, 19 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Maratony/Zawody
Nieszczęsne Piechowice... Nie dość, że było paskudnie zimno i nieprzyjemnie to jeszcze zaznałem nieprzyjemnego wypadku. Jak to dobrze, że nie z mojej winy... Przed zawodami miałem złe przeczucia (dzień przed i w dzień startu) co do tego maratonu. No i jednak moje obawy się spełniły.

Trasa bardzo ciekawa, urozmaicona tunelem w którym nic nie było widać i oczywiście jak na maratony MTB przystało, było ogromne błoto... Którego jak wiecie, bardzo nie lubię!

Zacznę od samego początku - wyjazd...

Wyjazd © Michael4550


Podczas trasy padało, a nieopodal Jeleniej Góry wjechaliśmy w chmury :)
Okolice Jeleniej Góry © Michael4550


Przenocowaliśmy w Jeleniej Górze i na drugi dzień pojechaliśmy do Piechowic i wystartowaliśmy :)
Piechowice © Michael4550


Jechało się doskonale... Pierwszy raz na starcie nie miałem tętna powyżej 180 uderzeń na minutę! A w dodatku jechałem bardzo bezpiecznie. Tylko, że inne osoby nie zachowały ostrożności wobec mnie. I taka jedna właśnie osoba dosłownie zmiotła mnie z trasy. Kompletnie bez żadnego ostrzeżenia typu: PRAWA WOLNA! Zacząłem zjeżdżać ze środka trasy na prawo (nie widząc go) i nagle poczułem uderzenie i bliskie spotkanie z ziemią... Kask dosłownie pękł! A kolega przez nieostrożność złamał sobie rękę...
Wypadek © Michael4550


Cóż, nie można się poddawać, więc jechałem dalej...
Piechowice © Michael4550


hmmm... Jak dwie krople wody... :)
Jak dwie krople wody :) © Michael4550


Piechowice © Michael4550


A po powrocie do domu czekała mnie długa i pracochłonna naprawa uszkodzonego roweru. Zarysowania na lakierze, połamane i wykrzywione chwyty. Całe szczęście, że nie złamałem sobie karku.
Corratec © Michael4550


Accent © Michael4550


Wyniki:

Michał Turski (ja) - Kategoria M1: 10 Generalna: 124 Czas: 1:24:14
Ryszard Turski - Kategoria M4: 16 Generalna: 116 Czas: 1:23:07


Filmu niestety nie będzie z powodu uszkodzenia kamery...

Bike Maraton Polanica-Zdrój

Sobota, 5 czerwca 2010 · Komentarze(5)
Kategoria Maratony/Zawody
ahhh co za piękne widoki, te góry, to świeże powietrze, te przecudowne tereny i jakże gigantyczne i wkurzające błoto które nad powitało w Polanicy-Zdroju. Trasa bardzo ładna, malownicza i w niektórych odcinkach nawet trudna. Nie zapomnę tego bólu nadgarstków po wjechaniu na metę. Rowerem trzepało tak mocno, że aż koszyk z bidonem mi się odkręcił... No i wreszcie doczekałem się tych bardzo szybkich zjazdów, normalnie czułem że żyje! :) Wielki plus dla Polanicy.




Pan z pozdrowieniami :) Zaskoczyło mnie to :)


Po prawej Pan ze Zdzieszowice-BikeTeam, a na wprost oczywiście Swarzędz MTB Team :)


Oto jeden z moich ulubionych odcinków tej trasy. Nowe opony sprawdziły się na medal w tych warunkach! :)


Pan ze Sportografu aż podskoczył... I naglę jego wypowiedź: "ALE OSTRO!" :D


Peace!


Meta już bardzo blisko...


Mój ojciec z jakże imponującą prędkością :)


No i wjazd na metę...


Wyniki:

Michał Turski (ja) - Kategoria M1: 5 Generalna: 81 Czas: 1:21:30
Ryszard Turski - Kategoria M4: 11 Generalna: 80 Czas: 1:21:11


Film Zdzieszowice

Niedziela, 30 maja 2010 · Komentarze(0)
Chciałbym podziękować klubowi ze Zdzieszowic (Zdzieszowice-BikeTeam) za umieszczenie mojego filmu z maratonu ze Zdzieszowic na Waszej oficjalnej stronie internetowej. Jestem bardzo zadowolony, że mój film przypadł Wam wszystkim do gustu. Postaram się montować coraz lepsze i ciekawsze ujęcia z maratonów.

Jeszcze raz dziękuję! :)

Poland Bike Marathon Łuków

Sobota, 29 maja 2010 · Komentarze(4)
Maraton w Łukowie był dla nas wielką zagadką. Nie wiedzieliśmy kompletnie czego się spodziewać. Czy trasa będzie zabójczo trudna czy śmiesznie łatwa... Chyba jednak to drugie sformułowanie będzie najlepiej oddawało wygląd trasy. Trasa była bardzo łatwa, ale nie była nudna! Niektórzy mówią, że była nudna. Przecież jechaliśmy przez piękne lasy, pachnące pola itp. Droga była wyłożona w 80% piachem co bardzo mi się podobało. Nic nie jest tak piękne jak próba utrzymania roweru w pionie :) Oznakowanie trasy było dobre, ale nie na rozjeździe (pierwszy minus tej imprezy). Byłem skupiony kręceniem za grupką dobrych zawodników i pomyłkowo skręciłem na dystans MAX... Musiałem zawracać i nadrobić stracony czas. Znaki powinny być jeszcze przed rozjazdem, a nie za...

Zawodnicy podzielili się na "grupki" rowerzystów Za jedną grupką jechałem z dość dużą prędkością (za tą właśnie grupką pojechałem na zły dystans). Około 40 km/h na całym tym dystansie prostej drogi. (Nie jest to spotykane w Bike Maratonie Grabka)


Po maratonie dowiedzieliśmy się, że zdobyliśmy nasze pierwsze klubowe złoto! :) Dlatego też musieliśmy czekać w miasteczku aż do 16:00 na dekorację (2 godziny opóźnienia! Kolejny minus, planowa dekoracja miała się odbyć o 14:00)

Po maratonie usiedliśmy sobie na ławkach i czekaliśmy na dekorację :)


Potem poszliśmy coś zjeść i pokręcić się po miasteczku :)


No i po długim oczekiwaniu nie wiedzieliśmy co dalej robić.


Aż w końcu nadszedł ten czas i odbyła się dekoracja :)


Wyniki:

Michał Turski (ja) - Kategoria M1: 24 Generalna: 43 Czas: 1:13:50
Ryszard Turski - Kategoria M4: 1 Generalna: 44 Czas: 1:14:42


Bike Maraton Zdzieszowice 8.05.2010

Sobota, 8 maja 2010 · Komentarze(2)
Kategoria Maratony/Zawody
Kolejny maraton, kolejne dobre wspomnienia. Tym razem - Zdzieszowice. Przez cały tydzień przed maratonem pogoda była fatalna, padał deszcz, było zimno... Tak więc już się przygotowałem na to, że będzie błoto. Lecz nie spodziewałem się takiej masakry jaka nas tam zastała. Początek trasy był idealny (droga asfaltowa), potem dość stromy podjazd, amfiteatr i walka z błotem się zaczęła...

Ale najpierw... Zaczniemy od początku. A dokładniej, ustawienie w sektorach i start.

Tak się składa, że oboje staliśmy w sektorze 2... Nawet fajnie.


Pod numerem 423 mój ojciec :)


Start sektora 2 był trochę kłopotliwy, gdyż cały peleton wystartował przedwcześnie... Próbowali nas zatrzymać, ale nie udało się i wystartowaliśmy.

Tak jak już mówiłem wcześniej, na początku mieliśmy drogę asfaltową, a potem amfiteatr. Za amfiteatrem zaczął się kolejny techniczny podjazd. Było mnóstwo bardzo śliskich kamieni (rzucało rowerem na wszystkie strony). Po pokonaniu tego podjazdu zaczęło się robić coraz bardziej miękko i ślisko. Koła zaczęły buksować i ślizgać się w miejscu. Co chwilę ktoś zaliczał glebę (w tym kilka razy ja).

Tego wstrętnego miejsca nie zapomnę nigdy! Wywaliłem się, mój ojciec też, a w dodatku inni zawodnicy zaczęli bluzgać, że niby "stoimy w miejscu"


Po drodze było jeszcze kilka innych takich odcinków gdzie trzeba było zejść z dwóch kółek i iść na pieszo. Niestety nie mam na razie takowych zdjęć z tych odcinków trasy... Dodam je kiedyś indziej.

ooo tak! Takie coś to ja lubię... :) Kałuże są spoko, ale śliskie błoto nie! :)


Nigdy nie pojadę na maraton bez okularów. Gdybym ich nie miał to cała ta fala wody z opon przeciwnika wpadła by mi do oczu...


No i w końcu pozostało tylko kilka kilometrów do metry. Na koniec dałem z siebie wszystko żeby chociaż trochę ten stracony wcześniej czas nadrobić.


A poniżej kilka zdjęć z finiszu... Każde zdjęcie z innej perspektywy.






Walka o ostanie metry i sekundy :)


Tak ogólnie to maraton wspominam bardzo dobrze :) Zająłem najgorszą pozycję jaką kiedykolwiek miałem no ale cóż...

Turski Michał (ja) - Czas: 1:11:40,97 Generalna MINI: 100 Kategoria M1: 13
Turski Ryszard - Czas: 01:11:57,04 Generalna MINI: 102 Kategoria M4: 14

Poniżej link do mojego filmu :)



Do zobaczenia we Wieluniu!

Bike Maraton Wrocław

Piątek, 30 kwietnia 2010 · Komentarze(7)
Kategoria Maratony/Zawody
Bardzo długo czekałem na ten dzień. Wyczekiwanie z niecierpliwością jest zawsze najgorsze. No ale warto było czekać. Pogodę mieliśmy przepiękną. I nikt nawet nie pomyślał, że na edycji Wrocławskiej będzie ustanowiony rekord frekwencji. Aż 1610 osób! Niesamowite...

Przyjechaliśmy na miejsce, przygotowaliśmy rowery i udaliśmy się na start :) Byłem w sektorze 4 (M1 i M6). Czekając w sektorze pogadałem sobie jeszcze z zawodnikami, którzy stali akurat obok mnie. Start niestety był opóźniony z powodu dużej ilości jeszcze nie zapisanych osób.



Nastał ten moment... Odliczanie! 3...2...1... START! No i pojechaliśmy!





Na pierwszych kilometrach trasy strasznie się kurzyło.



Za tym panem poniżej jechałem przez większość trasy... Jechał bardzo szybko i dzięki niemu udało mi się przecisnąć przez cały ten "korek" :)





Potem przejeżdżaliśmy obok jakiegoś pałacyku na "kocich łbach" gdzie strasznie rowerem trzęsło :)



Z "kocich łbów" wjechaliśmy na drogę asfaltową i potem skręciliśmy w prawo do lasów.



A myślałem, że błota nie będzie... No cóż, w końcu maraton bez błota to nie maraton... :)



Korek... Byłem baaardzo zły bo straciłem tam dużo czasu. Czy wy ludzie nie potraficie przejechać przez mały dołek w ziemi?!



No i na koniec super szybki finisz... Tego pana po lewej zdołałem wyprzedzić przed bramką jeszcze :)



Swarzędz MTB Team

Turski Michał (ja) - Czas: 1:15:57,91 Generalna MINI: 85 Kategoria M1: 5
Turski Ryszard - Czas: 01:16:25,69 Generalna MINI: 89 Kategoria M4: 14

Oboje awansowaliśmy do sektora 2 :)

Poniżej gotowy film z maratonu (fragmenty oczywiście) Najlepiej obejrzeć w rozdzielczości 720p na stronie You Tube :)



Kolejny maraton za tydzień w Zdzieszowicach... :)

Do zobaczenia na starcie!

Eska Fujifilm Bike Maraton Karpacz

Niedziela, 4 października 2009 · Komentarze(1)
Kategoria Maratony/Zawody
Sezon miałem zakończyć na edycji Poznańskiej, ale okazało się, że pojechaliśmy jeszcze do Karpacza. Przed maratonem byłem tydzień przeziębiony i nie miałem jak trenować, tak więc byłem kompletnie nie w formie. No ale pojechaliśmy mimo tego.

Wyjechaliśmy wieczorem, bo bez sensu się śpieszyć skoro i tak i tak zawody są kolejnego dnia... Ja oczywiście bez aparatu fotograficznego nigdzie się nie ruszam, bo zawsze można zrobić jakieś ładne zdjęcie na przykład: zachodu słońca...



Po dotarciu do Jeleniej Góry zabrakło nam paliwa i trzeba było się zatrzymać na stacji benzynowej...



Nastał dzień maratonu... Na dworze było straznie zimno, a do tego jeszcze wiał dość mocny wiatr. Złożyliśmy rowery i powoli udaliśmy się na sektory startowe. Tym razem startowałem z sektora 2... :D Nastała godzina 10:30 i można było wejść na sektory. Nerwy i adrenalina dawały o sobie znać. No i wreszcie nastał ten moment, wybiła godzina 11:00 i zaczeliśmy odliczanie. Po wystartowaniu trzeba było pokonać dłuuuugi podjazd z dolnego Karpacza aż do górnego Karpacza...



Trasa ogólnie była cholernie trudna. Miałem wrażenie, że trasa była trudniejsza nawet od edycji w Ustroniu. Liczne kamienie, podjazdy, bardzo niebezpieczne i szybkie zjazdy na których hamulce się gotowały oraz wypłukane przez wodę wyrwy w drodze wcale nie ułatwiały jazdy... Aż nie mogłem uwierzyć, że rower potrafi wytrzymać w tak trudnych warunkach. Chyba z pięć razy wjechałem w dużą głęboką dziurę przy prędkości 62 km/h i z rowerem nic się nie stało... Nawet koła się nie rozcentrowały.



Po wjechaniu na metę byłem zadowolony, że to wreszcie koniec... Nie miałem już siły na nic. Tak więc usiadłem sobie przy barierce i czekałem na kolejnych zawodników :)

Mój wynik był poprostu żałosny... W kategorii zająłem 12 miejsce (M0), a na Open zająłem 75 miejsce...



Po zawodach, znowu czekała nas dłuuuga droga do domu... :)

Bike Maraton Poznań 6.09

Niedziela, 6 września 2009 · Komentarze(0)
Kategoria Maratony/Zawody
No i wreszcie doczekałem się maratonu w Poznaniu :D Czekałem jakiś rok na to wydarzenie... Pogoda jak zawsze fatalna - wiatr, deszcz, chłód i wszystko co najgorsze. Jak już przystało na edycję Poznańską, zawsze musi padać kilka dni przed zawodami. Już pogodziłem się z tym, że na pewno będzie masakryczne błoto, no i jednak miałem rację...

Ja znowu startowałem z sektora 3... Byłem troche zawiedziony bo w Ustroniu miałem napradę dobry czas, miejsce i średnią. No ale trudno. Ogólnie jechałem z kumplem, który jechał pierwszy raz w maratonie. Tak więc startował z sektora 7... Nastała godzina 11:00, pierwszy sektor pojechał, drugi pojechał i po tych sektorach nastała kolej na nas... Oczekiwanie, 5...4...3...2...1... START! Ruszyliśmy... Z trzeciego rzędu szybko dostałem się na czołówkę i prowadziłem przez 2 kilometry tzw. "pociąg" :) Coś niezwykłego jak cała kolumna rowerzystów jedzie tylko i wyłącznie za tobą... Potem już dałem swoje tempo i przepuściłem tych co chcieli wyprzedzić.



W dalszej części trasy zaczęło się robić troche mokro i grząsko... Mokry piach wcale nie ułatwił jazdy. Na rozjeździe w Uzarzewie dopingowali nam ludziska ze wsi :D (Jak coś, to nie jest to złośliwe określenie...) :) Z bufetu nie skorzystałem bo nie chciałem tracić czasu. No i nastał ten moment... Wielka "mała" góra za Uzarzewem, chciała połknąć i zjeść wszystkich tych którzy zrobią błąd i wlecą w krzaki wykonując klasyczne OTB...! :D Mi się udało przejechać... :) Po przejechaniu zarąśniętej części trasy, nastał czas na...? Grzebanie się w błocie... Dosłownie! Przez jakieś 200 metrów ciągnęła się papka gliniana. No to sobie myślę... Jechać czy nie...? Pojechałem jednak i po 50 metrach koła przestały mi się kręcić. Nie wiedziałem co się dzieje. Patrze na booster w amortyzatorze, a tam wielki placek przylepionego błota... Straciłem tam jakieś 2 minuty na "oczyszczenie" boostera... Dalej droga była już lepsza. No i na koniec finisz... Jak zwykle finiszowałem sam, ale co tam... :D



No a poniżej dwa zdjęcia pokazujące jak wyglądaliśmy przed maratonem i po maratonie... :D





Zająłem 47 miejsce w generalce na dystansie MINI (47/405) No i 8 miejsce w kategorii wiekowej... To był mój najlepszy wynik w całym sezonie.














A na koniec film z tego dnia... Poprawiony film już dostępny!!! :D
Najlepiej oglądać w HQ albo na stronie You Tube w dużej rozdzielczości...

Eska Bike Maraton Ustroń 15.08

Sobota, 15 sierpnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria Maratony/Zawody


No i kolejna edycja Eski Bike Maratonu jest już za nami... Ponownie przejechałem dystans MINI, bo jak na razie nie jestem kondycyjnie gotowy na większe dystanse. Trasa była bardzo trudna, liczne kamienie na zjazdach i odcinki błotniste zmusiły wszystkich zawodników do zwiększenia ostrożności. Na odcinku Lipowskiego Gronia w miejscu gdzie było największe błoto, miałem dość poważną wywrotkę przy prędkości około 44 km/h. Skończyło się zadrapaniami na lewej ręce i biodrze. Przeszywający ból zmusił mnie do "wdepnięcia" na pedały i szybkim finiszu :D Wspominam ten maraton bardzo dobrze.