Tym razem zamiast samochodem, pojechałem rowerem. Samochód niedawno temu sprzedałem, więc nie miałem innego wyjścia. Poza tym to jest mój kolejny cel na ten sezon. Zaoszczędzić paliwo i zamiast benzyny spalać kalorie :) Kondycja przez to rośnie, a portfel nie narzeka na pustki. Wyjechałem o godzinie 9:00, a już o 10:04 byłem na miejscu. Na ulicach totalne pustki, brak pieszych na chodnikach, a ścieżki rowerowe tak jakby opuszczone przez rowerzystów. Jechało się bardzo dobrze! Dawno nie odczuwałem takiego komfortu jadąc przez miasto. Wykręciłem też bardzo ładną średnią. A już w ten weekend otwarcie sezonu w Murowanej Goślinie i Olejnicy :)
Trasa nieco dłuższa od poprzednich... No i dobrze! Pogoda wyśmienita, aż grzech siedzieć w domu i płaszczyć tyłek przed komputerem. Trasa bardzo urozmaicona i miejscami na prawdę niesamowicie malownicza. Bardzo dobrze wspominam ten trening, wszystko działało tak jak powinno działać, a forma idzie w górę. Ciągle to nie to samo co kilka lat temu, ale plany są ambitne. Niestety nie zabrakło też chwil grozy... Na ostatnim zdjęciu widać nieogarniętą kobietę za kierownicą samochodu, wyjechała wprost na nas. Całe szczęście, że skończyło się to tylko wyzwiskami i piskiem opon. Mimo kiepskiego zakończenia, oceniam trening jako bardzo dobry!
Rowery kręciły mnie od zawsze. Pamiętam jeszcze moje czasy dzieciństwa kiedy posiadałem mój ukochany zielony rower, którym codziennie jeździłem po okolicznym parku. Dopiero w 2008 roku przerodziło się to wszystko w głęboką pasję, bez której trudno mi się obejść. Uwielbiam przemierzać długie trasy, czuje się wtedy niesamowicie szczęśliwy i wolny. Moim zdaniem rower to coś więcej niż tylko rama i dwa koła. Każdy rower ma duszę, swój własny charakter jazdy i tą małą iskierkę dzięki której aż chce się jeździć.
"Życie bez roweru powoduje raka i choroby serca"