Eska Fujifilm Bike Maraton Karpacz

Niedziela, 4 października 2009 · Komentarze(1)
Kategoria Maratony/Zawody
Sezon miałem zakończyć na edycji Poznańskiej, ale okazało się, że pojechaliśmy jeszcze do Karpacza. Przed maratonem byłem tydzień przeziębiony i nie miałem jak trenować, tak więc byłem kompletnie nie w formie. No ale pojechaliśmy mimo tego.

Wyjechaliśmy wieczorem, bo bez sensu się śpieszyć skoro i tak i tak zawody są kolejnego dnia... Ja oczywiście bez aparatu fotograficznego nigdzie się nie ruszam, bo zawsze można zrobić jakieś ładne zdjęcie na przykład: zachodu słońca...



Po dotarciu do Jeleniej Góry zabrakło nam paliwa i trzeba było się zatrzymać na stacji benzynowej...



Nastał dzień maratonu... Na dworze było straznie zimno, a do tego jeszcze wiał dość mocny wiatr. Złożyliśmy rowery i powoli udaliśmy się na sektory startowe. Tym razem startowałem z sektora 2... :D Nastała godzina 10:30 i można było wejść na sektory. Nerwy i adrenalina dawały o sobie znać. No i wreszcie nastał ten moment, wybiła godzina 11:00 i zaczeliśmy odliczanie. Po wystartowaniu trzeba było pokonać dłuuuugi podjazd z dolnego Karpacza aż do górnego Karpacza...



Trasa ogólnie była cholernie trudna. Miałem wrażenie, że trasa była trudniejsza nawet od edycji w Ustroniu. Liczne kamienie, podjazdy, bardzo niebezpieczne i szybkie zjazdy na których hamulce się gotowały oraz wypłukane przez wodę wyrwy w drodze wcale nie ułatwiały jazdy... Aż nie mogłem uwierzyć, że rower potrafi wytrzymać w tak trudnych warunkach. Chyba z pięć razy wjechałem w dużą głęboką dziurę przy prędkości 62 km/h i z rowerem nic się nie stało... Nawet koła się nie rozcentrowały.



Po wjechaniu na metę byłem zadowolony, że to wreszcie koniec... Nie miałem już siły na nic. Tak więc usiadłem sobie przy barierce i czekałem na kolejnych zawodników :)

Mój wynik był poprostu żałosny... W kategorii zająłem 12 miejsce (M0), a na Open zająłem 75 miejsce...



Po zawodach, znowu czekała nas dłuuuga droga do domu... :)

Komentarze (1)

Super że tam pojechałeś jak ktoś jest zapalonym zawodnikiem to pomimo dużej odległości dojedzie na miejsce. Wynikami się nie martw, z wiekiem przyjdą zwycięstwa! Pozdrawiam

robin 12:53 niedziela, 4 października 2009
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa spoto

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]