Wpisy archiwalne w kategorii

Maratony/Zawody

Dystans całkowity:1060.00 km (w terenie 995.50 km; 93.92%)
Czas w ruchu:53:45
Średnia prędkość:19.72 km/h
Maksymalna prędkość:76.00 km/h
Suma podjazdów:13952 m
Maks. tętno maksymalne:202 (99 %)
Maks. tętno średnie:190 (93 %)
Suma kalorii:46197 kcal
Liczba aktywności:39
Średnio na aktywność:27.18 km i 1h 22m
Więcej statystyk

Małe XC w Żerkowie

Sobota, 6 lipca 2013 · Komentarze(0)
Kategoria Maratony/Zawody
Żerków nie przywitał nas zbyt przyjaźnie. Owszem, miasteczko i okolice bardzo urocze i malownicze, miejsce wręcz idealne. Niestety ludzie odpowiedzialni za pomiar czasu i sam dyrektor już nie za bardzo... Przy odbiorze numerów startowych kazali nam przedziurkować numery startowe dziurkaczem, niestety nikt nas nie ostrzegł w jakim miejscu należy to zrobić. Poza tym nie rozumiem ewenementu umiejscowienia czipów, czyli na samych rogach tabliczki po prawej i po lewej stronie. Logiczne jest to, że w tych miejscach numerek jest najbardziej podatny na uszkodzenia. Czip powinien znajdować się idealnie na środku tabliczki. Jak wiadomo każdy dziurawi sobie numery startowe jak chce. Dobra, zrobiliśmy dziury na zipy, po czym stwierdziliśmy, że czipy są przedziurawione, więc pojechaliśmy do biura w tej sprawie. W biurze nie otrzymaliśmy odpowiedzi, ponieważ nikt nie miał pojęcia czy czip będzie działał czy też nie. Nawet ludzie odpowiedzialni za pomiar czasu tego nie wiedzieli, po czym powiedzieli mi coś takiego: "może Pan sprawdzić czy czip działa tuż przed startem". Śmieszne! Logiczne, że będzie za późno. Po dłuższym czasie użerania się, wymienili nam tabliczki na nowe i mogliśmy spokojnie startować. Ogólnie przed startem panował dość duży chaos, nikt nie wiedział gdzie są sektory, ani też kierunek startu. Najgorsze jednak było upychanie zawodników w sektorze mini, mogli dać nam trochę więcej miejsca. Trasa bardzo trudna jak na tereny nizinne. Praktycznie można powiedzieć, że było bardzo dużo miejsc które wymagały od zawodnika niemałych umiejętności technicznych. Były też odcinki na których można było współpracować.

Podsumowując:

- chaos przed startem
- źle przemyślane miejsce na czip
- bardzo dobra trasa
- rywalizacja na bardzo wysokim poziomie
- wspaniała pogoda
- miejsce startu po prostu idealnie usytuowane

W drodze do Żerkowa :) © Michael4550


Czas odebrać numery startowe :) © Michael4550


Wieża radiowa w Żerkowie :) © Michael4550


Miejsce startu :) © Michael4550


Bliźniacze rowery :) © Michael4550


Zdjęcie z nienacka :) © Michael4550


Chillout w sektorze :) © Michael4550


Bo razem raźniej :) © Michael4550


Dość nieciekawy wypadek © Michael4550


Zjazd bardzo zdradliwy, ale w 100% do przejechania :) © Michael4550


Skupiony na trasie :) © Michael4550


Tata na trasie :) © Michael4550


Meta :) © Michael4550


Po krótkiej chwili tata ukończył wyścig :) © Michael4550


Red Bull :) © Michael4550


Rowery po maratonie :) © Michael4550


Powrót do samochodu :) © Michael4550


Pani fotograf :) © Michael4550


Pakowanie i do domu! :) © Michael4550

Bike Maraton Wrocław 2013

Sobota, 22 czerwca 2013 · Komentarze(0)
Kategoria Maratony/Zawody
22 czerwiec
Godzina 6:30, Karpacz:

Był to ostatni dzień naszego wyjazdu wakacyjnego. Pobudka o 6:30, od razu wyjrzałem przez okno żeby sprawdzić pogodę. Niestety niebo było zachmurzone i zapowiadało się na deszcz, na szczęście było dość ciepło, a prognoza pogody w telewizji była bardzo optymistyczna. Mój tata wyjechał z Poznania około godziny 6:00, umówiliśmy się na miejscu we Wrocławiu.

Godzina 7:30, Karpacz:

Spakowaliśmy się i wyjechaliśmy z Karpacza. Na moje nieszczęście bezpiecznik gniazda zasilającego w samochodzie przepalił się i nie mogłem uruchomić nawigacji. Na szczęście trasa do Wrocławia nie była zbyt skomplikowana, dopiero później, bliżej Wrocławia zrobił się mały mętlik. Szczególnie wtedy kiedy zaczęło bardzo mocno padać...

W drodze do Wrocławia © Michael4550


Zabłądziliśmy w Kątach Wrocławskich i musieliśmy się wracać. Potem wystarczyło tylko jechać za samochodami z rowerami na dachach i wszystko było ok. Dotarliśmy na miejsce około godziny 9:30, spotkaliśmy się z moim tatą, rozpakowaliśmy się i uszykowaliśmy do startu, a Natalia zajęła się oprawą fotograficzną :)

Kokpit :) © Michael4550


Dobra reklama to podstawa :D © Michael4550


Z tatą w sektorze © Michael4550


Sektor wciąż pusty © Michael4550


Humor przed startem dopisywał :) © Michael4550


Odliczanie przed startem © Michael4550


Bardzo szybki start i prowadzenie sektora 5 © Michael4550


Siemanko! :D © Michael4550


Trasa bardzo łatwa i szybka, było też trochę błota, ale na szczęście nie było to takie błoto jak w Zdzieszowicach :) Finisz zmęczył mnie do upadłego, przez ostatnie 3-4 km jechałem z bardzo wysokim pulsem, dawałem z siebie ponad 100% siły, a na metę wjechałem razem z Dominiką.

Walka na finiszu © Michael4550


Bardzo szybki finisz © Michael4550


Zmęczony po ukończonej trasie © Michael4550


Błotko...mniam :D © Michael4550


Rower taty po maratonie © Michael4550


Wkręcona trawka © Michael4550


Po maratonie poszliśmy coś zjeść - przyznam, że bardzo mi to jedzonko smakowało :) Zjedliśmy, spakowaliśmy się i jechaliśmy do domu.

W drodze do jadłodajni :D © Michael4550


Most na A8 © Michael4550


Dojechaliśmy do domu, rozpakowaliśmy się i od razu wyszorowaliśmy rowery :)

Podsumowując:

- dzień bardzo udany
- fajna szybka trasa
- rywalizacja na wysokim poziomie

Prysznic 424 © Michael4550


Prysznic 423 © Michael4550

Tragiczne Zdzieszowice

Sobota, 11 maja 2013 · Komentarze(2)
Kategoria Maratony/Zawody
Nigdy więcej nie pojadę do Zdzieszowic przy takiej pogodzie jaką mieliśmy w tym roku! Takie mam założenie na przyszły rok i na każdy następny. Trasa jest świetna i bardzo malownicza, lecz nie przy intensywnych opadach deszczu i błocie... Jeszcze przed startem doszczętnie zmokliśmy, a na nasze nieszczęście start był przekładany z powodu dużej ilości niezarejestrowanych zawodników. Czekaliśmy, mokliśmy, czekaliśmy i marzliśmy... Nie rozumiem, dlaczego ludzie nie zarejestrowali się i nie odebrali pakietów startowych dzień wcześniej. W końcu ustawiliśmy się w sektorach i wystartowaliśmy. Początek trasy przebiegł bez najmniejszych problemów, dopiero kiedy zjechaliśmy z drogi asfaltowej zaczęło się robić grząsko. Odcinek trasy aż do amfiteatru błotnisty, ale przejezdny.......ale to co zaczęło się dziać za amfiteatrem, brak słów... Takiej ilości błota jeszcze nigdy nie widziałem :) Rower odmawiał posłuszeństwa już na początkowych kilometrach trasy. Hamulców nie miałem już po 15 km trasy. Odcinek na polu był jeszcze gorszy, praktycznie to zaoraliśmy rolnikowi pole. Syf zalepiał koła, który uniemożliwiał jazdę. Roweru nie dało się pchać, ani nieść na plecach bo ważył jakieś 20 kg :D Trzeba go było ciągnąć za sobą... Liczne kałuże występujące na trasie były zbawieniem, gdyż można było trochę oczyścić rower. Jeszcze przed metą uległem małemu wypadkowi. Ręka zsunęła mi się z kierownicy i przydygałem dwukrotnie prawym kolanem o kierownicę. Kolano bolało mnie jeszcze przez kolejne 1,5 miesiąca. Na mecie byłem szczęśliwy, że to już koniec, miałem po prostu dosyć tej trasy. Gdy tylko spojrzałem na rower, uświadomiłem sobie, że jest bardzo źle. Zgubiłem czujnik kadencji, zdarłem klocki do blachy, porysowałem ramę i amortyzator, a moje nowe siodełko doznało małych uszkodzeń - na szczęście małych!

Podsumowując:

- błoto do potęgi n-tej
- uszkodzenia, uszkodzenia i jeszcze raz uszkodzenia
- zgubiony czujnik
- kąpiel w fontannie nie jest zła :)

Końcowe odliczanie przed startem :) © Michael4550


Energiczny start w deszczu i błocie :) © Michael4550


Start z innej perspektywy :) © Michael4550


W tym miejscu rower odmawiał posłuszeństwa :) © Michael4550


Końcowe kilometry do mety :) © Michael4550


Klocki hamulcowe po maratonie :) © Michael4550

Murowana Goślina

Środa, 1 maja 2013 · Komentarze(0)
Kategoria Maratony/Zawody
Początek dnia przywitał nas chłodną aurą i zachmurzonym niebem, nie napawało to optymizmem. W końcu to właśnie przez warunki pogodowe maraton został przełożony na inny termin. Mieliśmy nadzieję, że trochę się rozpogodzi, a temperatura wzrośnie. Na szczęście zaczęło się rozpogadzać około godziny 12, ociepliło się i było na prawdę przyjemnie. Startowaliśmy we dwójkę - ja i mój tata - a moja dziewczyna robiła nam zdjęcia. Pragnę przyznać, że ma ona bardzo duży talent w robieniu zdjęć. Moim zdaniem długi weekend majowy nie był najlepszym terminem na zawody, a dlaczego? A no ponieważ bardzo duża ilość ludzi wyjechała na urlop. No cóż, mam nadzieję, że w przyszłym roku pogoda nie będzie tak wredna jak w tym roku.

Opisywać trasy nie muszę, ponieważ zeszłoroczny opis pokrywałby się z tegorocznym opisem. Trasa była taka sama jak rok temu - czyli płasko, miejscami technicznie i oczywiście wyboiście.

Przez ostatnie kilometry ścigałem się z moim tatą, który jak widać kondycje ma na prawdę dobrą. Dogonił mnie na finiszu i zakończyliśmy maraton równo, praktycznie z tym samym czasem. Poniżej zdjęcia:

Jadę na start © Michael4550


Kokpit Corrateca © Michael4550


Oczekiwanie na start © Michael4550


Gdzieś na trasie © Michael4550


Finisz z tatą © Michael4550


Okurzony, lecz szczęśliwy © Michael4550


Pyszne jedzonko © Michael4550


Zadowolony, bo najedzony © Michael4550


Wyniki nie są najlepsze, ale to dopiero początek sezonu © Michael4550


Bo rower to coś więcej niż rama i dwa koła © Michael4550

Istebna

Sobota, 29 września 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Maratony/Zawody
Istebna jest wyjątkowym miejscem na europejskiej mapie MTB. Tutaj jeździ się we wszystkie strony świata, a ilość górskich tras, gór i dolin, dostępnych na rowerze górskim jest prawie nieskończona.

Rzeczywiście, trasy górskie są niemalże nieskończone. Widoki wręcz przecudowne, szczególnie w okolicach Szczyrku i Wisły. Od zawsze marzyłem o tym aby wystartować w Istebnej, bo w końcu właśnie w Istebnej znajduje się jedna z najpiękniejszych i bardziej wymagających tras. W tym roku spełniło się moje marzenie. Trasa rzeczywiście bardzo trudna i wymagająca kondycyjnie. No a jak wyglądał finisz? No właśnie, był to jeden z najtrudniejszych w moim życiu! Niemalże nieskończony podjazd aż do mety. Coś niesamowitego! Bardzo mi się podobało i nie żałuję tego, że wystartowałem :)

Poniżej kilka zdjęć:

Współpraca na podjeździe © Michael4550


Szybkie zjazdy © Michael4550


Skupienie i koncentracja :) © Michael4550


Michał Turski (ja) - Kategoria M2: 19 Generalna: 66 Czas: 2:00:20
Ryszard Turski - Kategoria M3: 42 Generalna: 80 Czas: 2:06:27

Techniczna i błotnista Zawoja

Sobota, 1 września 2012 · Komentarze(2)
Kategoria Maratony/Zawody
Zawoja - Klasyczny górski maraton; pełne spektrum prawdziwego MTB, szerokie szutrowe podjazdy, single tracki, wymagające zjazdy okraszone technicznymi sekcjami, jednym słowem maraton ze wszystkimi elementami, których oczekuje prawdziwy kolarz górski...

No i rzeczywiście, trasa w Zawoi posiadała wszystkie te cechy podane powyżej. Dodatkowo na nasze nieszczęście poziom trudności trasy wzrósł z powodu beznadziejnej pogody. Od samego rana padał deszcz, było także bardzo zimno. No ale nie można się poddawać, więc uszykowaliśmy rowery i pojechaliśmy na start. Oczekiwanie na start w takich warunkach pogodowych to istna męka. Człowiek jest już przemoczony i wyziębiony, a jeszcze ma do przejechania cały dystans w trudnych warunkach. No ale jeździmy na te maratony po to aby się sprawdzić no nie? Cała zabawa polega właśnie na tym :)

Trasa świetna, dawno się tak nie namęczyłem. Było na niej wszystko... Błoto, kamienie, asfaltowe podjazdy, kamieniste podjazdy, szybkie zjazdy, a nawet mały strumyczek. Moja ocena - bardzo pozytywna!

Poniżej zdjęcia :)

Pierwsze metry na mokrym asfalcie © Michael4550


Jeszcze płasko, ale nie na długo... © Michael4550


Podjazdy czas zacząć! © Michael4550


Im wyżej, tym mocniej padało... © Michael4550


Błota było aż za dużo... © Michael4550


Jeden z najcięższych zjazdów na tej trasie © Michael4550


Maseczka błotna :) © Michael4550


Przerzutka odmawia posłuszeństwa? Nie trać czasu...Biegniiiiij! © Michael4550


Na pieszo pod górkę... © Michael4550


No i znowu pod górkę na pieszo... © Michael4550


Finisz! © Michael4550


Zabrudzona i nieżywa Adrenalinka © Michael4550


Na koniec film :)



Michał Turski (ja) - Kategoria M2: 12 Generalna: 37 Czas: 1:13:17
Ryszard Turski - Kategoria M3: 19 Generalna: 46 Czas: 1:16:30

Hermanów

Sobota, 25 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Maratony/Zawody
Hermanów przywitał nas chłodną aurą i lekkim deszczem... Obawialiśmy się, że taka pogoda utrzyma się przez cały dzień, chociaż mieliśmy nadzieję, że się rozpogodzi. Zaczęło się przejaśniać tuż przed startem, no a później wyszło słońce i zaczęło nieźle grzać. Trasa maratonu ciekawa i nietuzinkowa, mogę nawet powiedzieć, że bardzo mi się podobała. Końcowe kilometry dały popalić ze względu na mocno wiejący wiatr, natomiast finisz był bardzo emocjonujący i pełen rywalizacji. Tego dnia startowały trzy osoby z naszej drużyny: Karol, ja i mój tata. Karol niestety nie ukończył wyścigu z powodu rozwalonych łożysk w suporcie, a mój tata zajął 2 miejsce w swojej kategorii wiekowej. Na miejscu była także moja dziewczyna jako drużynowy fotograf. Więcej zdjęć z tego dnia można znaleźć na naszej stronie na Facebook'u. Ogólnie wspominam ten dzień bardzo pozytywnie i na pewno znów zawitamy do Hermanowa :)

Jeszcze przed startem © Michael4550


Karol w sektorze startowym © Michael4550


Piaszczysty wąwóz © Michael4550


Pani fotograf we własnej osobie :) © Michael4550


2 miejsce zdobyte! © Michael4550


Michał Turski (ja) - Kategoria M2: 9 Generalna: 30 Czas: 1:15:02
Ryszard Turski - Kategoria M4: 2 Generalna: 31 Czas: 1:15:44
Karol Oliński - Awaria roweru

Szklarska Poręba

Sobota, 18 sierpnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Maratony/Zawody
Piękna, słoneczna pogoda i tłumy kolarzy - tak wyglądały w sobotę 18 sierpnia okolice dolnej stacji Kolei Linowej na Szrenicę w Szklarskiej Porębie. To tam odbywał się w weekend XVI Festiwal Rowerowy. Najstarsza w Polsce impreza rowerowa po raz kolejny zgromadziła w jednym miejscu tysiące miłośników różnych odmian MTB.

Gdy zjawiliśmy się w Szklarskiej Porębie powitała nas dość niemiła niespodzianka... Miejsc parkingowych już praktycznie nie było, a wszystkie wolne miejsca były niestety płatne. Nie rozumiem tego ewenementu, ponieważ był to weekend, przykładowo w Poznaniu w weekendy można parkować bez wnoszenia opłat. Nie dość, że tworzyły się kolejki do zapisów, to także zaczęły się tworzyć kolejki do biletomatów...

Trasa - kilka technicznych zjazdów, podjazdy dość łatwe, kilka płaskich odcinków i nic po za tym. Oczywiście na plus, lecz czuło się mały niedosyt.

Zdjęcia poniżej :)

Stres przed startem © Michael4550


Szybki początek trasy © Michael4550


Jeden z szybszych zjazdów :) © Michael4550


Bardzo techniczny odcinek trasy © Michael4550


Najszybszy asfaltowy zjazd © Michael4550


Szybko pod górkę :) © Michael4550


Zbieranie sił na jedynym płaskim odcinku trasy :) © Michael4550


100 metrów do mety :) © Michael4550


Finisz © Michael4550


Zasłużony odpoczynek :) © Michael4550


Piotrek na mecie :) © Michael4550


Tata na mecie :) © Michael4550


Piotr Sienkiewicz - Kategoria M1: 16 Generalna: 96 Czas: 1:27:12
Michał Turski (ja) - Kategoria M2: 23 Generalna: 113 Czas: 1:28:30
Ryszard Turski - Kategoria M4: 15 Generalna: 145 Czas: 1:31:49

Uszczęśliwiające Piechowice

Sobota, 9 czerwca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Maratony/Zawody
Piechowice - jeszcze 3 lata temu bardzo pechowe, a teraz wręcz przeciwnie! Pokochałem tą trasę i aż nie mogę się doczekać kiedy znowu na niej wystartuję. Co innego mogę powiedzieć o nocy z 8 na 9 czerwca... Nocowaliśmy w tym samym miejscu co rok i 2 lata temu, nigdy nie było problemów, aż do teraz. Lokatorom obok zachciało się pijackiej nocy. Na początku były głośne rozmowy, a potem jeszcze głośniejsze kłótnie. Około 2 w nocy próbowałem ich uciszyć - drąc się na nich - niestety bezskutecznie. Zgłosiliśmy ten incydent u właściciela, ten też próbował uciszyć głośno zachowujących się lokatorów - także bezskutecznie. Dopiero około 5 nad ranem zakończyła się cała ta szopka i mogliśmy iść spać. Wstać musieliśmy około godziny 8. Byliśmy kompletnie niewyspani, no ale nie można się poddawać, czyż nie? :) Na trasie czułem się jak ryba w wodzie, czułem że żyję! Kompletnie w ogóle nie czułem niewyspania, co dziwne miałem bardzo dużo energii i wielką chęć do działania. Trasę ukończyliśmy bez większych problemów, a potem spakowaliśmy się i kierowaliśmy się z powrotem do Zalasewa :)

Szybki zjazd © Michael4550


Końcowe kilometry do mety © Michael4550


Singielek przed tunelem © Michael4550


Michał Turski (ja) - Kategoria M2: 34 Generalna: 112 Czas: 1:02:32
Ryszard Turski - Kategoria M4: 11 Generalna: 116 Czas: 1:03:03

Upalne Kluszkowce

Sobota, 26 maja 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Maratony/Zawody
Kluszkowce - ooooj było bardzo gorąco, a nawet upalnie, szczególnie w południe. Byliśmy nieco spóźnieni, lecz udało nam się dotrzeć przed startem. Natalia była tego dnia z nami, więc od razu zabrała się za robienie zdjęć. Trasa wymagająca kondycyjnie i technicznie. Podjazdy bardzo długie, nawierzchnia w niektórych miejscach wybijała z rytmu, palące słońce jeszcze bardziej wybijało z rytmu... Zjazdy były zbawieniem, tylko wtedy można było troszkę odpocząć. Najbardziej zaskoczył mnie finisz, który był usytuowany na małym wzniesieniu, w innym miejscu niż start. Myślę sobie - siły brak, więc jak tu jeszcze podjechać?! Źle wykorzystałem resztkę moich sił walcząc na ostatnim zjeździe przed metą i niestety zabrakło już tej siły na ostatni łagodny podjazd. Jechałem bardzo powoli, lecz udało mi się dotrzeć do mety.

Poniżej kilka zdjęć z imprezy:

Bike Maraton © Michael4550


Jeszcze przed startem © Michael4550


Miasteczko sportowe i przepiękne góry © Michael4550


Miejsce startu © Michael4550


:) © Michael4550


Oczekiwanie na start w sektorze startowym © Michael4550


W tle przepiękne Tatry © Michael4550


Współpraca na trasie © Michael4550


Szybsze zjazdy i współpraca drużynowa © Michael4550


Techniczne i kamieniste zjazdy © Michael4550


Finiszowy singielek © Michael4550


Odpoczynek na trawce © Michael4550


A także dwa filmy:






Ryszard Turski - Kategoria M4: 9 Generalna: 76 Czas: 1:35:14
Michał Turski (ja) - Kategoria M2: 17 Generalna: 95 Czas: 1:41:07