Sezon rowerowy nadchodzi wielkimi krokami, dlatego czas na serwis! Accent Tormenta Natalii czekał na małe zmiany, a mówiąc o zmianach mam na myśli zmianę skoku amortyzatora. Serwis zacząłem od przygotowania ramy i reszty osprzętu, amortyzator zostawiłem na sam koniec. 80 mm skoku to moim zdaniem za mało jak na rower przeznaczony do jazdy po wyboistych ścieżkach. 100 mm skoku jest optymalne i takiej zmiany właśnie dokonałem. Przy okazji serwisując amorek od środka: wylałem stary olej, wyczyściłem uszczelki kurzowe i wszelkie pozostałości starego oleju. Następnie przyciąłem separator (all travel spacer kit) do odpowiedniej długości i wszystko poskładałem. Wlałem nowy olej i złożyłem wszystko z powrotem. Użyłem oleju Castrol Fork Oil GP o gęstości 10WT. Kultura pracy amortyzatora dzięki temu olejowi znacznie się poprawiła. Pełny test amorka odbędzie się zapewne dopiero wtedy, kiedy pogoda znacznie się poprawi. Na koniec serwisu ściągnąłem stare, uszkodzone naklejki i umieściłem nowe. Od tego czasu Rock Shox Tora z 2008 roku dostała nową młodość. Na koniec rower został złożony i czeka na otwarcie sezonu rowerowego.
Sobota, początek świąt... W końcu nastały pierwsze ciepłe wiosenne dni, grzechem byłoby nie wykorzystać tej pogody. Szczególnie, że wcześniej nie było czasu na wspólne treningi. Z mojej strony brak czasu z powodu uczelni, pisania pracy licencjackiej i sesji, a ze strony taty z powodu pracy. Niestety, takie życie. Trening o małej intensywności, tak żeby po prostu się przejechać, dotlenić i oczywiście troszkę odpocząć. Jechało się bardzo przyjemnie, chociaż nogi niekiedy odmawiały posłuszeństwa. Niestety kondycja bardzo słaba i jak na razie nie ma mowy o dłuższych i intensywniejszych treningach. Być może za miesiąc forma będzie trochę lepsza, szczególnie wtedy kiedy na moją uczelnię wrócą zajęcia praktyczne, bo teoria i siedzenie w salach wykładowych w poprawie kondycji nie pomagają. Trening miał być spokojny i relaksujący. Tak jednak nie było. Pod koniec treningu jadąc po ścieżce rowerowej doznaliśmy dość poważnej stłuczki. Piesi idący obok chodnikiem weszli również na ścieżkę rowerową i kontynuowali swój spacer całą szerokością tegoż chodnika (chodnik był podzielony na część dla rowerzystów i dla pieszych). Nie zostawili nam wystarczająco dużo miejsca i mój tata zahaczył o żywopłot, który rósł wzdłuż krawędzi ścieżki rowerowej, po czym wywrócił się. Ja oczywiście nie zachowałem odpowiedniej odległości i zaliczyłem klasyczne OTB z lądowaniem w żywopłocie. Dobrze, że prędkość była mała. Na szczęście skończyło się tylko na zadrapaniach, siniakach i stłuczeniach, a w rowerach na dwóch przebitych oponach, rysach na lakierze, skrzywionym haku przerzutki i lekko wygiętej końcówce kierownicy. Na szczęście da się wszystko naprawić, a rany się zagoją. Niektórzy ludzie nie posiadają wyobraźni i nie potrafią myśleć, bo idąc po ścieżkach rowerowych narażają nie tylko siebie ale i rowerzystów. Jak to się mówi: są ludzie i ludziska. Jak widać pod względem mentalności niektórych ludzi to bliżej nam do wschodu niż do zachodu... Poniżej trasa i jedno zdjęcie. Trasa niestety nie została nagrana w całości, szczerze mówiąc nie wiem dlaczego. Miejmy nadzieję, że pogoda dopisze i że będzie można więcej pojeździć :)
Rowery kręciły mnie od zawsze. Pamiętam jeszcze moje czasy dzieciństwa kiedy posiadałem mój ukochany zielony rower, którym codziennie jeździłem po okolicznym parku. Dopiero w 2008 roku przerodziło się to wszystko w głęboką pasję, bez której trudno mi się obejść. Uwielbiam przemierzać długie trasy, czuje się wtedy niesamowicie szczęśliwy i wolny. Moim zdaniem rower to coś więcej niż tylko rama i dwa koła. Każdy rower ma duszę, swój własny charakter jazdy i tą małą iskierkę dzięki której aż chce się jeździć.
"Życie bez roweru powoduje raka i choroby serca"