No i kolejna edycja Eski Bike Maratonu jest już za nami... Ponownie przejechałem dystans MINI, bo jak na razie nie jestem kondycyjnie gotowy na większe dystanse. Trasa była bardzo trudna, liczne kamienie na zjazdach i odcinki błotniste zmusiły wszystkich zawodników do zwiększenia ostrożności. Na odcinku Lipowskiego Gronia w miejscu gdzie było największe błoto, miałem dość poważną wywrotkę przy prędkości około 44 km/h. Skończyło się zadrapaniami na lewej ręce i biodrze. Przeszywający ból zmusił mnie do "wdepnięcia" na pedały i szybkim finiszu :D Wspominam ten maraton bardzo dobrze.
Rowery kręciły mnie od zawsze. Pamiętam jeszcze moje czasy dzieciństwa kiedy posiadałem mój ukochany zielony rower, którym codziennie jeździłem po okolicznym parku. Dopiero w 2008 roku przerodziło się to wszystko w głęboką pasję, bez której trudno mi się obejść. Uwielbiam przemierzać długie trasy, czuje się wtedy niesamowicie szczęśliwy i wolny. Moim zdaniem rower to coś więcej niż tylko rama i dwa koła. Każdy rower ma duszę, swój własny charakter jazdy i tą małą iskierkę dzięki której aż chce się jeździć.
"Życie bez roweru powoduje raka i choroby serca"