Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2011

Dystans całkowity:b.d.
Czas w ruchu:00:33
Średnia prędkość:-
Maks. tętno maksymalne:186 (91 %)
Maks. tętno średnie:153 (75 %)
Suma kalorii:534 kcal
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:0.00 km i 0h 33m
Więcej statystyk

Podsumowanie roku 2011

Niedziela, 11 grudnia 2011 · Komentarze(0)
Murowana Goślina

Klasyczny maraton na płaskim wielkopolskim terenie, oczywiście nie mogliśmy tego przegapić!

"Trasę przejechałem bez najmniejszych problemów, piach nie był mi straszny - pokonałem wszystkie odcinki piaszczyste bez schodzenia z roweru. Dziewicza Góra także bez problemów. Mały kryzys łapał mnie tylko pod koniec trasy, kiedy trzeba było zmagać się z bardzo silnym "wmordewindem" panującym na otwartych przestrzeniach. Na finiszu wykorzystałem swój organizm do granic możliwości, sił nie miałem już wcale... Ale udało się!"

Ciąg dalszy napierania pod górkę © Michael4550


Widok na kokpit © Michael4550





Wrocław

Wrocław bardzo mnie zaskoczył, ponieważ nie byłem tak dobrze przygotowany kondycyjnie, a jednak udało mi się wskoczyć na 3 miejsce :)

"We Wrocławiu pojawiło się ponad 1800 pasjonatów dwóch kółek. Trasa bardzo fajna, szybka, wyboista i bardzo łatwa. Zająłem 3 miejsce w kategorii wiekowej i jestem bardzo zadowolony z tego wyniku. Co prawda mogłem się lepiej postarać, bo miałem kilka chwil słabości na trasie, ale jednak ten wynik bardzo mi pasuje."

Podjazd pod Wiśniową Górę © Michael4550


Po wręczeniu nagród © Michael4550



Zdzieszowice

aaahh te Zdzieszowice... Trasa nie wydawała się trudna i planowałem dystans MEGA, jednak w ostatniej chwili zrezygnowałem, ponieważ ważniejsze były punkty do generalnej. Bardzo szczególnie zapamiętałem dzień poprzedzający te zawody :)

"Trasa bardzo szybka, sucha, miejscami wyboista i kamienista. Podjazd pod górę św. Anny wyśmienity i bardzo łatwy :) Jeszcze przed rozjazdem zastanawiałem się na jaki dystans jechać. Miałem jeszcze duże zapasy siły i nieskończonego żela w kieszeni, więc wytrzymać bym wytrzymał... Szczególnie, że trasa nie była jakoś szczególnie trudna. Jednak zrezygnowałem z tej decyzji i planuję pojechać na MEGA w przyszłym roku na tej trasie. Ogólnie imprezę wspominam bardzo dobrze"

Podjazd pod górę św. Anny :) © Michael4550


Szybki i energiczny finisz :) © Michael4550



Wieluń

Zagotowany mózg, zagotowane bebechy, no i oczywiście kurz, który spowodował przepiękny obraz człowieka wychodzącego z kopalni... Tylko w ten sposób można opisać sytuację na trasie. Upał i pył dawały się we znaki każdemu...

"W tym roku Wieluń przywitał nas upałem, bardzo piaszczystym terenem, oraz kiepskimi wynikami... Niestety jak na razie był to nasz najgorszy maraton w sezonie. Głównie dlatego, że przez całe dwa tygodnie po Zdzieszowicach nie mieliśmy czasu na zorganizowanie treningów. Trasa niby bardzo łatwa, bez trudnych technicznych odcinków, ale i tak dała wszystkim w kość... Sam początek trasy zniknął gdzieś w tumanach gigantycznego kurzu i pyłu. Widoczność spadła do zaledwie 3-4 metrów na przód. Potem zrobiło się lepiej, ale nadal w powietrzu unosiło się pełno kurzu. Finiszu nie zapomnę nigdy... Łapały mnie tak straszne bolesne skurcze łydek, że nie mogłem wytrzymać. Na mecie miałem mroczki przed oczyma i myślałem, że stracę przytomność. Ale taki właśnie jest ten sport..."

Bo trzeba wierzyć, że się uda... :) © Michael4550


Gdzieś na trasie :) © Michael4550


Wywrotka na pole... © Michael4550





Piechowice

Nigdy tego nie zapomnę! Doskonałe zawody na przecudownej trasie! To właśnie Piechowice zlikwidowały mój strach przed zjazdami, poczułem się na tych zjazdach jak ryba w wodzie :)

"Początek trasy bardzo łatwy, bez żadnych problemów. Po przejechaniu bufetu, podjazdy zaczęły robić się coraz trudniejsze. Po tym wszystkim czekał na nas bardzo niebezpieczny szutrowy zjazd. Jadąc prawą stroną wpadłem w koleiny, na szczęście utrzymałem rower w pionie. Potem było kilka stromych, technicznych podjazdów i zjazd z Koziej Szyi. Miejsce mojego zeszłorocznego wypadku przejechałem z pełną prędkością, nawet nie zwróciłem uwagi na to miejsce. Końcówka trasy bardzo techniczna i wymagająca - liczne single, kamienie, korzenie i brak miejsca na jakiekolwiek wyprzedzanie. Tuż przed metą znajdował się tunel - atrakcja trasy!"

Niezwykle zadowolony zawodnik na ostatnim zjeździe :) © Michael4550


Męka na podjeździe :) © Michael4550


Drugi tunel, niezwykle skupiony zawodnik :) © Michael4550



Jelenia Góra

Błoto, syf, woda, lepiszcze leśne, nieprzyjemnie mokro - właśnie w ten sposób wyglądała trasa Mistrzostw Polski w maratonie MTB w Jeleniej Górze.

Początek trasy, a już obłocony... :) © Michael4550


Meta już blisko :) © Michael4550


Meta w Jeleniej Górze :) © Michael4550



Głuszyca

Właśnie tego dnia bałem się najbardziej, ponieważ nie wiedziałem czego się spodziewać... Trasa punktowana na 5+ pod względem trudności, więc ku ścisłości bardzo techniczna. No ale taki sport, nie ma rzeczy niemożliwych prawda? :)

"Trasa technicznie trudna i miejscami piekielnie szybka. Złe warunki atmosferyczne stworzyły miejscami bardzo duże błoto. Śliska nawierzchnia połączona ze stromymi zjazdami tworzy mieszankę wybuchową, na której trzeba uważać. Jednak tym razem, kultura na trasie osiągnęła bardzo wysoki poziom i obyło się bez większych wypadków. Niestety na samym początku trasy miałem bardzo duże problemy z rowerem. Podczas zmiany przełożenia na dużą tarczę, łańcuch mocno uszkodził przednią przerzutkę, wykrzywiając ją do tego stopnia, że nie była w stanie zrzucić biegu na niższy. Zmuszony byłem kilka razy się zatrzymać i prostować uszkodzony sprzęt, tracąc przy tym sporo czasu..."

Wystraszony na jednym ze zjazdów :) © Michael4550


Podjazd którego nie dało się podjechać :) © Michael4550


Kilometr do mety i sprint pod górkę :) © Michael4550





Świeradów-Zdrój

Bardzo szybkie i męczące zawody, pod koniec trasy łapał mnie mały kryzys... Po zajechaniu na metę cieszyłem się z ukończenia trasy :)

Bardzo długi podjazd po Stóg Izerski :) © Michael4550


Początek długiego zjazdu :) © Michael4550


Polana Izerska :) © Michael4550



Śnieżka

Był to mój drugi podjazd pod tą przepiękną górę, oczywiście bardzo udany :) Najgorsza była tylko pogoda...

"Od samego rana pogoda nie dopisywała - niebo zachmurzone, nieco chłodniejsza aura, a także lekki wiatr. Ostrzeżenia organizatorów o bardzo silnym wietrze na trasie bardzo mnie zaniepokoiły, wyobrażałem sobie wielkie podmuchy wiatru bocznego, które mogą przewrócić zawodnika. Obawy o silnym wietrze niestety się spełniły... Kilka kilometrów przed metą wiatr był tak bardzo silny, że utrzymanie kierownicy w prostej pozycji było bardzo trudne. Pod sam koniec trasy wjechaliśmy w chmurę. Na nasze nieszczęście zaczęło lekko padać, skutkiem czego było ślizganie się opon i utrudniony podjazd pod górę.

Na szczycie byłem niesamowicie dumny z siebie, że udało mi się pokonać ten dystans na siodełku :) Już drugi raz z rzędu! Dodatkowo przy dużo cięższych warunkach pogodowych. Po godzinie koczowania w schronisku czekał nas długi zjazd w dół. Po drodze pogoda doszczętnie się zepsuła i zaczęło padać. Zrobiło się niesamowicie ślisko i niebezpiecznie, na szczęście obyło się bez upadków. W miasteczku rowerowym otrzymaliśmy dyplomy i wróciliśmy do domu. Bardzo pozytywnie wspominam ten dzień."


Bardzo szybki zjazd :) © Michael4550


Finisz z innej perspektywy :) © Michael4550


Tego Pana udało mi się wyprzedzić przed samą matą :) © Michael4550



Poznań

Piękny dzień, świetny wynik i wreszcie mój kochany Poznań! :) Szczyt formy i obecność mojej dziewczyny na tych zawodach przyczyniły się do zajęcia bardzo dobrej pozycji :)

"Jechałem w czołówce, jako drugi zawodnik w sektorze. Na początku było bardzo szybko i dość niebezpiecznie ze względu na dość dużą ciasnotę. Przejście pod Warszawską oczywiście przywitało zawodników sporymi korkami. Okolice Uzarzewa stały pod znakiem pociągów i współpracy między zawodnikami. Tunele aerodynamiczne są na takich trasach bardzo niezbędne. Końcowe singielki dość denerwujące ze względu na dużą ilość nierówności i wybojów, które wyrzucały z rytmu jazdy. Na jednym podjeździe spotkałem Kamila, który wyciągał łańcuch z kasety (współczuje Ci takiej straty czasu kolego, choć i tak gratuluje wyniku). Do mety ścigaliśmy się między sobą. Sam finisz stał pod znakiem okropnego przemęczenia i jechania na resztkach sił, które bardzo szybko się wyczerpały. Ostatnie 200 metrów jechałem na skurczach i bólu łydek i ud. Na metę wjechałem z Kamilem – oczywiście w pięknym stylu! :)

Po ukończeniu trasy podjechałem do mojej Natalii, byłem po prostu wykończony i nie do życia. Do tego cały zakurzony. Gdy tylko dowiedziałem się o moim wyniku, to po prostu nie wiedziałem jak zareagować. Do tej pory nie chce mi się wierzyć, że coś takiego udało mi się osiągnąć bez treningów. Dlatego też bardzo ważnym czynnikiem jest nastawienie psychiczne. Mogę rzec, że to najważniejszy czynnik tego sportu. Jak od samego początku przeważają negatywne myśli, to nie ma co liczyć na wyniki."


Przejazd przez główną drogę :) © Michael4550


Finisz z Kamilem :) © Michael4550


No i kolejne podium :) © Michael4550


"Swarzędz MTB Team" w prawie pełnej okazałości :) © Michael4550





"Daleko przed siebie"

"Daleko przed siebie" - mój własny mały projekt składający się z trzech filmów przedstawiających malownicze tereny Poznania i okolic.

Część 1

"Takich kilometrów jeszcze nigdy nie przejechałem sam, miałem do dyspozycji tylko mapę i moją świetną orientację w terenie. Dzień przed wyjazdem zaplanowałem swoją podróż i następnego dnia wyruszyłem.

Trasa wyglądała następująco:

Dom - Malta - Lasek Dębiński - Luboń - Puszczykowo - Puszczykówko - Mosina - Rogalinek - Rogalin - Daszewice - Głuszyna - Krzesiny - Minikowo - Starołęka - Malta - Dom"




Część 2

"Całą trasę zaplanowałem w weekend, trasa do Kórnika przez Puszczykowo nie wydawała się szczególnie trudna, więc postanowiłem pojechać... Dzień przed wyjazdem przygotowałem rower, spakowałem się i poszedłem wcześniej spać. W dzień wyjazdu musiałem wstać o 7 rano i o 7:30 być już na trasie. Udało mi się wstać, uszykowałem się i wyjechałem punktualnie :)

Odcinek za Rogalinem aż do Kórnika był niesamowicie nudny i wietrzny. Dookoła nic tylko pola i pola. Drogi kompletnie puste - dało mi to trochę do myślenia. Skoro ten odcinek Pierścienia Poznańskiego jest poprowadzony po takich drogach to chętnie wybiorę się na cały Pierścień. Kiedy...? Tego jeszcze nie wiem, ale na pewno wkrótce..."




Część 3

"Tego dnia kierowałem się ponownie do Głuchowa, tym razem przez miasto. Trasa wydawała się o wiele łatwiejsza i krótsza... Niestety myliłem się. Jazda przez miasto jest na tyle denerwująca i stresująca, że zacznę tam jeździć tylko jeżeli będzie to konieczne.

W końcu dojechałem do Głuchowa, uzupełniłem zapasy picia, zrobiłem sobie krótką przerwę i jechałem dalej przed siebie. Tak samo jak ostatnio, jechałem przez Komorniki, Łęczycę i Luboń. Na Malcie zrobiłem sobie 15 minutową przerwę na batona :) Po przerwie kierowałem się bezpośrednio do domu."


Mały interwał

Czwartek, 8 grudnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Treningi
Krótki trening z elementami interwałowymi. Kolejne treningi bardziej wymagające, planuje wprowadzenie treningów interwałowych :)