Tragiczne Zdzieszowice

Sobota, 11 maja 2013 · Komentarze(2)
Kategoria Maratony/Zawody
Nigdy więcej nie pojadę do Zdzieszowic przy takiej pogodzie jaką mieliśmy w tym roku! Takie mam założenie na przyszły rok i na każdy następny. Trasa jest świetna i bardzo malownicza, lecz nie przy intensywnych opadach deszczu i błocie... Jeszcze przed startem doszczętnie zmokliśmy, a na nasze nieszczęście start był przekładany z powodu dużej ilości niezarejestrowanych zawodników. Czekaliśmy, mokliśmy, czekaliśmy i marzliśmy... Nie rozumiem, dlaczego ludzie nie zarejestrowali się i nie odebrali pakietów startowych dzień wcześniej. W końcu ustawiliśmy się w sektorach i wystartowaliśmy. Początek trasy przebiegł bez najmniejszych problemów, dopiero kiedy zjechaliśmy z drogi asfaltowej zaczęło się robić grząsko. Odcinek trasy aż do amfiteatru błotnisty, ale przejezdny.......ale to co zaczęło się dziać za amfiteatrem, brak słów... Takiej ilości błota jeszcze nigdy nie widziałem :) Rower odmawiał posłuszeństwa już na początkowych kilometrach trasy. Hamulców nie miałem już po 15 km trasy. Odcinek na polu był jeszcze gorszy, praktycznie to zaoraliśmy rolnikowi pole. Syf zalepiał koła, który uniemożliwiał jazdę. Roweru nie dało się pchać, ani nieść na plecach bo ważył jakieś 20 kg :D Trzeba go było ciągnąć za sobą... Liczne kałuże występujące na trasie były zbawieniem, gdyż można było trochę oczyścić rower. Jeszcze przed metą uległem małemu wypadkowi. Ręka zsunęła mi się z kierownicy i przydygałem dwukrotnie prawym kolanem o kierownicę. Kolano bolało mnie jeszcze przez kolejne 1,5 miesiąca. Na mecie byłem szczęśliwy, że to już koniec, miałem po prostu dosyć tej trasy. Gdy tylko spojrzałem na rower, uświadomiłem sobie, że jest bardzo źle. Zgubiłem czujnik kadencji, zdarłem klocki do blachy, porysowałem ramę i amortyzator, a moje nowe siodełko doznało małych uszkodzeń - na szczęście małych!

Podsumowując:

- błoto do potęgi n-tej
- uszkodzenia, uszkodzenia i jeszcze raz uszkodzenia
- zgubiony czujnik
- kąpiel w fontannie nie jest zła :)

Końcowe odliczanie przed startem :) © Michael4550


Energiczny start w deszczu i błocie :) © Michael4550


Start z innej perspektywy :) © Michael4550


W tym miejscu rower odmawiał posłuszeństwa :) © Michael4550


Końcowe kilometry do mety :) © Michael4550


Klocki hamulcowe po maratonie :) © Michael4550

Komentarze (2)

Było ciężko, trzeba przyznać :) Chociaż nie wiem co było gorsze, Zdzieszowice czy Wąchock. Oglądałem filmiki z maratonu w Wąchocku i nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Co prawda nie brałem w nim udziału, a i tak wyobrażam sobie co czuli zawodnicy :)

michael4550 11:07 piątek, 5 lipca 2013

22 km w ponad dwie godziny, to mówi samo za siebie, że musiało być ciężko. Jak się ogląda materiał, który nagrałeś- to jakaś masakra. Szacunek za ukończenie.

fade 21:51 czwartek, 4 lipca 2013
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa yidre

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]