Istebna jest wyjątkowym miejscem na europejskiej mapie MTB. Tutaj jeździ się we wszystkie strony świata, a ilość górskich tras, gór i dolin, dostępnych na rowerze górskim jest prawie nieskończona.
Rzeczywiście, trasy górskie są niemalże nieskończone. Widoki wręcz przecudowne, szczególnie w okolicach Szczyrku i Wisły. Od zawsze marzyłem o tym aby wystartować w Istebnej, bo w końcu właśnie w Istebnej znajduje się jedna z najpiękniejszych i bardziej wymagających tras. W tym roku spełniło się moje marzenie. Trasa rzeczywiście bardzo trudna i wymagająca kondycyjnie. No a jak wyglądał finisz? No właśnie, był to jeden z najtrudniejszych w moim życiu! Niemalże nieskończony podjazd aż do mety. Coś niesamowitego! Bardzo mi się podobało i nie żałuję tego, że wystartowałem :)
Dosłownie przed chwilką zrobiłem i dodałem nowe zdjęcie mojego roweru. Dużych zmian w sprzęcie raczej nie ma. Od zeszłego roku wymieniłem zaledwie wkład suportu, koszyk i pompkę. Reszta osprzętu działa bez najmniejszych problemów, więc nie ma sensu wymieniać :) Adrenalinkę czeka jeszcze wyścig w Istebnej, a co po wyścigu? Po wyścigu czeka ją zasłużony odpoczynek :)
Zawoja - Klasyczny górski maraton; pełne spektrum prawdziwego MTB, szerokie szutrowe podjazdy, single tracki, wymagające zjazdy okraszone technicznymi sekcjami, jednym słowem maraton ze wszystkimi elementami, których oczekuje prawdziwy kolarz górski...
No i rzeczywiście, trasa w Zawoi posiadała wszystkie te cechy podane powyżej. Dodatkowo na nasze nieszczęście poziom trudności trasy wzrósł z powodu beznadziejnej pogody. Od samego rana padał deszcz, było także bardzo zimno. No ale nie można się poddawać, więc uszykowaliśmy rowery i pojechaliśmy na start. Oczekiwanie na start w takich warunkach pogodowych to istna męka. Człowiek jest już przemoczony i wyziębiony, a jeszcze ma do przejechania cały dystans w trudnych warunkach. No ale jeździmy na te maratony po to aby się sprawdzić no nie? Cała zabawa polega właśnie na tym :)
Trasa świetna, dawno się tak nie namęczyłem. Było na niej wszystko... Błoto, kamienie, asfaltowe podjazdy, kamieniste podjazdy, szybkie zjazdy, a nawet mały strumyczek. Moja ocena - bardzo pozytywna!
Hermanów przywitał nas chłodną aurą i lekkim deszczem... Obawialiśmy się, że taka pogoda utrzyma się przez cały dzień, chociaż mieliśmy nadzieję, że się rozpogodzi. Zaczęło się przejaśniać tuż przed startem, no a później wyszło słońce i zaczęło nieźle grzać. Trasa maratonu ciekawa i nietuzinkowa, mogę nawet powiedzieć, że bardzo mi się podobała. Końcowe kilometry dały popalić ze względu na mocno wiejący wiatr, natomiast finisz był bardzo emocjonujący i pełen rywalizacji. Tego dnia startowały trzy osoby z naszej drużyny: Karol, ja i mój tata. Karol niestety nie ukończył wyścigu z powodu rozwalonych łożysk w suporcie, a mój tata zajął 2 miejsce w swojej kategorii wiekowej. Na miejscu była także moja dziewczyna jako drużynowy fotograf. Więcej zdjęć z tego dnia można znaleźć na naszej stronie na Facebook'u. Ogólnie wspominam ten dzień bardzo pozytywnie i na pewno znów zawitamy do Hermanowa :)
Na ten dzień zaplanowałem trening długodystansowy, a że trasa przebiegała przez Głuchowo, wpadłem także do Natalii :) Praktycznie cały dzień spędziłem na siodełku rowerowym. Trasa jaką wybrałem była niesamowita! Okolice Poznania są jednak przepiękne... Wielkopolski Park Narodowy, okolice Swarzędza i oczywiście jeziora, przykładowo jezioro Góreckie czy chociażby jezioro Maltańskie. Każde to miejsce ma w sobie to coś niezwykłego :)
Pozwoliłem też sobie dodać kilka ciekawostek dotyczących miejsc, które odwiedziłem podczas tego treningu :)
Wielkopolski Park Narodowy jest odwiedzany przez ponad milion turystów rocznie. Przez Park biegnie pięć znakowanych szlaków turystyki pieszej o łącznej długości 85 km. Szlakami tymi wyznaczono 7 tras wycieczkowych pozwalających na poznawanie nie tylko wartości przyrodniczych ale także kulturowych tego terenu. W Parku udostępniono także ponad 100 km dróg dla rowerzystów. Na terenie Parku znajdują się liczne zabytki. Do najcenniejszych należy drewniany kościół w Łodzi z XVII w. Inne zabytkowe kościoły o nieco mniejszej wartości możemy spotkać w Puszczykowie, Stęszewie i Wirach. W Szreniawie i Trzebawiu zachowały się do dziś dziewiętnastowieczne dwory. Ciekawym obiektem są także ruiny zameczku zbudowanego w 1827 roku przez Tytusa Działyńskiego dla swojej siostry Klaudyny Potockiej na wyspie Zamkowej nad Jeziorem Góreckim.
Nadwarciarski Szlak Rowerowy - przebiega w całości wzdłuż rzeki Warty na terenie województwa wielkopolskiego. Należy do Wielkopolskiego Systemu Szlaków Rowerowych. Trasa ta to gratka dla miłośników przyrody. Wystarczy wspomnieć, że szlak ten jest poprowadzony w taki sposób, że przez wiele kilometrów trudno spotkać ludzi oraz ich siedziby. Wiele tu natomiast ptactwa oraz innej zwierzyny, zamieszkującej podmokłe tereny nadwarciańskich rozlewisk.
Osowa Góra (132 m) - Najwyższe wzniesienie Wielkopolskiego Parku Narodowego, jednocześnie trzecie co do wysokości w bezpośredniej okolicy Poznania. Nachylenia podłużne na tych szosach przekraczają miejscami 10%. Znajdują się tu także ciekawe drogi gruntowe, rozchodzące się promieniście we wszystkich kierunkach i stanowiące dodatkowe możliwości podjazdu na wierzchołek. Największe zainteresowanie budzą jednak strome kręte i wąskie ścieżki wiodące nad nieczynnymi już wyrobiskami gliny, teraz porośniętymi sosnowym lasem.
Jezioro Góreckie - jest to jezioro rynnowe, położone w centralnej części Wielkopolskiego Parku Narodowego. Linia brzegowa jest słabo rozwinięta. Na jeziorze znajdują się dwie wyspy, największa to Wyspa Zamkowa z ruinami romantycznego zamku Klaudyny Potockiej z Działyńskich. Strome brzegi porastają w większości lasy. Część Jeziora Góreckiego stanowi obszar ochrony ścisłej.
Jezioro Maltańskie - sztuczny zbiornik wodny położony w Poznaniu na prawym brzegu Warty, powstały w 1952 roku w wyniku spiętrzenia Cybiny. Podczas II wojny światowej wykorzystywany przez Niemcy jako staw rybny. Obecnie jest intensywnie wykorzystywane do uprawiania sportów wodnych.
Staw Antoninek – pierwszy i najpłytszy z czterech wstępnych stawów zaporowych pomiędzy Jeziorem Swarzędzkim a Jeziorem Maltańskim. Powstał przez spiętrzenie wód rzeki Cybiny po jej wpłynięciu w granice Poznania w dolinie pomiędzy Antoninkiem a Kobylepolem. Zadaniem zbiornika jest spowolnienie przepływu Cybiny i jej samooczyszczenie dla utrzymania funkcji rekreacyjnej Jeziora Maltańskiego i zapewnienie mu odpowiedniej klasy czystości. Staw wchodzi w skład użytku ekologicznego "Olszak II".
Piękna, słoneczna pogoda i tłumy kolarzy - tak wyglądały w sobotę 18 sierpnia okolice dolnej stacji Kolei Linowej na Szrenicę w Szklarskiej Porębie. To tam odbywał się w weekend XVI Festiwal Rowerowy. Najstarsza w Polsce impreza rowerowa po raz kolejny zgromadziła w jednym miejscu tysiące miłośników różnych odmian MTB.
Gdy zjawiliśmy się w Szklarskiej Porębie powitała nas dość niemiła niespodzianka... Miejsc parkingowych już praktycznie nie było, a wszystkie wolne miejsca były niestety płatne. Nie rozumiem tego ewenementu, ponieważ był to weekend, przykładowo w Poznaniu w weekendy można parkować bez wnoszenia opłat. Nie dość, że tworzyły się kolejki do zapisów, to także zaczęły się tworzyć kolejki do biletomatów...
Trasa - kilka technicznych zjazdów, podjazdy dość łatwe, kilka płaskich odcinków i nic po za tym. Oczywiście na plus, lecz czuło się mały niedosyt.
Nadszedł czas na kolejny, tym razem popołudniowy trening. Niestety w połowie trasy złapałem laczka i wyrzuciło mnie z zakrętu. Tata nie zauważył, że zostałem w tyle i musiałem go gonić......pieszo :) W końcu zauważył, że mnie nie ma i zawrócił. W oponie znalazłem 2 centymetrowy kawałek jakiegoś żelastwa. Do tej pory nie mam pojęcia co to było... Do domu było daleko, więc miałem dojść na pętlę autobusową, a tata w tym czasie miał dojechać do domu i przyjechać po mnie samochodem. Tak też się stało i niestety zakończyliśmy trening.
Niestety nie mam zdjęć z tego treningu, ale mogę w skrócie opisać gdzie byliśmy i jak było :)
Wyjechaliśmy dość późno, na szczęście było jeszcze dość ciepło. Tata z racji tego, że posiada dość mocną przednią lampkę rowerową, jechał z przodu i prowadził cały trening. Dlatego też tempo było takie mocne. Odwiedziliśmy Maltę, objechaliśmy staw Olszak, pokręciliśmy jeszcze w lasach w pobliżu Antoninka i wracaliśmy do domu. Na kolejny dzień też planowaliśmy trening, tym razem popołudniowy.
Piechowice - jeszcze 3 lata temu bardzo pechowe, a teraz wręcz przeciwnie! Pokochałem tą trasę i aż nie mogę się doczekać kiedy znowu na niej wystartuję. Co innego mogę powiedzieć o nocy z 8 na 9 czerwca... Nocowaliśmy w tym samym miejscu co rok i 2 lata temu, nigdy nie było problemów, aż do teraz. Lokatorom obok zachciało się pijackiej nocy. Na początku były głośne rozmowy, a potem jeszcze głośniejsze kłótnie. Około 2 w nocy próbowałem ich uciszyć - drąc się na nich - niestety bezskutecznie. Zgłosiliśmy ten incydent u właściciela, ten też próbował uciszyć głośno zachowujących się lokatorów - także bezskutecznie. Dopiero około 5 nad ranem zakończyła się cała ta szopka i mogliśmy iść spać. Wstać musieliśmy około godziny 8. Byliśmy kompletnie niewyspani, no ale nie można się poddawać, czyż nie? :) Na trasie czułem się jak ryba w wodzie, czułem że żyję! Kompletnie w ogóle nie czułem niewyspania, co dziwne miałem bardzo dużo energii i wielką chęć do działania. Trasę ukończyliśmy bez większych problemów, a potem spakowaliśmy się i kierowaliśmy się z powrotem do Zalasewa :)
Rowery kręciły mnie od zawsze. Pamiętam jeszcze moje czasy dzieciństwa kiedy posiadałem mój ukochany zielony rower, którym codziennie jeździłem po okolicznym parku. Dopiero w 2008 roku przerodziło się to wszystko w głęboką pasję, bez której trudno mi się obejść. Uwielbiam przemierzać długie trasy, czuje się wtedy niesamowicie szczęśliwy i wolny. Moim zdaniem rower to coś więcej niż tylko rama i dwa koła. Każdy rower ma duszę, swój własny charakter jazdy i tą małą iskierkę dzięki której aż chce się jeździć.
"Życie bez roweru powoduje raka i choroby serca"