Malta i Rynek Swarzędzki
Czwartek, 8 kwietnia 2010
· Komentarze(0)
Kategoria Treningi
Po lekcjach w szkole byłem bardzo zdenerwowany i ogólnie nie miałem humoru. Ciężki dzień w szkole. Oczywiście w celu poprawienia sobie samopoczucia, pojechałem na rower :)
Pogoda była w sam raz na trening. Na początku nie wiedziałem gdzie jechać bo miałem ograniczony czas. Tak więc, pojechałem standardową trasą na Maltę. W drodze powrotnej z Malty dopadł mnie znienawidzony zapewne już przez wszystkich "wmordewind", którego miałem już dosyć po ostatnim treningu. No ale trzeba sobie radzić.
Kierowałem się w stronę Swarzędzkiego rynku. No i znowu miałem ciągle pod wiatr. I do tego lekko pod górkę :)
Po drodze jeszcze napotkałem "szpanerów" w maluchu z głośną muzyką techno... :)
No i wreszcie dotarłem na rynek. Nasz ratusz wygląda po prostu uroczo :)
Czas mnie gonił więc kierowałem się już do domu. Musiałem przejechać pod główną szosą (ulica Warszawska) tunelem.
A potem utknąłem na środku skrzyżowania i nie wiedziałem co mam robić. Miałem znak "ustąp" więc stałem i czekałem aż samochody przejadą. Tylko, że ja tam czekałem 10 minut...! Co chwilę, jak nie z lewej to z prawej strony jechały samochody. Wreszcie ktoś się ulitował i mnie przepuścił. Normalnie masakra. Kultura kierowców jest bardzo mała.
Potem czekał mnie kolejny tunel do pokonania. Tym razem pod główną trasą kolejową.
Pokręciłem się jeszcze troche po osiedlach i wracałem do domu.
Ledwie zdążyłem wejść na ogród, a mój pies mnie dopadł. Oczywiście nie obyło się bez szczekania z radości :)
Ja mam inny komentarz do tego zdjęcia: "Człowieku! Gdzieś Ty znowu pojechał...?!"
Pogoda była w sam raz na trening. Na początku nie wiedziałem gdzie jechać bo miałem ograniczony czas. Tak więc, pojechałem standardową trasą na Maltę. W drodze powrotnej z Malty dopadł mnie znienawidzony zapewne już przez wszystkich "wmordewind", którego miałem już dosyć po ostatnim treningu. No ale trzeba sobie radzić.
Kierowałem się w stronę Swarzędzkiego rynku. No i znowu miałem ciągle pod wiatr. I do tego lekko pod górkę :)
Po drodze jeszcze napotkałem "szpanerów" w maluchu z głośną muzyką techno... :)
No i wreszcie dotarłem na rynek. Nasz ratusz wygląda po prostu uroczo :)
Czas mnie gonił więc kierowałem się już do domu. Musiałem przejechać pod główną szosą (ulica Warszawska) tunelem.
A potem utknąłem na środku skrzyżowania i nie wiedziałem co mam robić. Miałem znak "ustąp" więc stałem i czekałem aż samochody przejadą. Tylko, że ja tam czekałem 10 minut...! Co chwilę, jak nie z lewej to z prawej strony jechały samochody. Wreszcie ktoś się ulitował i mnie przepuścił. Normalnie masakra. Kultura kierowców jest bardzo mała.
Potem czekał mnie kolejny tunel do pokonania. Tym razem pod główną trasą kolejową.
Pokręciłem się jeszcze troche po osiedlach i wracałem do domu.
Ledwie zdążyłem wejść na ogród, a mój pies mnie dopadł. Oczywiście nie obyło się bez szczekania z radości :)
Ja mam inny komentarz do tego zdjęcia: "Człowieku! Gdzieś Ty znowu pojechał...?!"