Trening w godzinach wieczornych nad maltą. Oczywiście standardowa trasa dojazdowa, bez żadnych rewelacji. W drodze powrotnej zderzyłbym się z koparką jadącą po ścieżce rowerowej... Prędkość była bardzo duża, jechałem na tym łuku około 40 km/h (jak zwykle na tym odcinku), zacząłem pokonywać zakręt po wewnętrznej, nagle dostrzegłem koparkę jadącą prosto na mnie. Największym problemem było hamowanie, ponieważ miałem ją 30 metrów ode mnie. Podczas hamowania jechałem dosłownie bokiem, musiałem pulsacyjnie wciskać tył, żeby pod nią nie wpaść... Gdybym jechał po zewnętrznej to pewnie wypadłbym z trasy. I teraz pytam się: skąd tam do cholery koparka się wzięła?!
Rowery kręciły mnie od zawsze. Pamiętam jeszcze moje czasy dzieciństwa kiedy posiadałem mój ukochany zielony rower, którym codziennie jeździłem po okolicznym parku. Dopiero w 2008 roku przerodziło się to wszystko w głęboką pasję, bez której trudno mi się obejść. Uwielbiam przemierzać długie trasy, czuje się wtedy niesamowicie szczęśliwy i wolny. Moim zdaniem rower to coś więcej niż tylko rama i dwa koła. Każdy rower ma duszę, swój własny charakter jazdy i tą małą iskierkę dzięki której aż chce się jeździć.
"Życie bez roweru powoduje raka i choroby serca"