Objazd trasy Bike Maraton Poznań
Piątek, 28 sierpnia 2009
· Komentarze(1)
Kategoria Treningi
Wczoraj wieczorem okazało się, że dzisiaj ponownie jadę na objazd trasy, ale tym razem z kumplem :D Trasa nas troche wykończyła, upał i duchota nie pozwalają jeździć. Poprostu aż marzę o jakimś deszczu... Chociaż jeden dzień...! xD
No i dojechaliśmy na miejsce. Zdychałem bo tragicznie gorąco było, dlatego położyłem się na kierownicy...

Naszym ulubionym miejscem nadal zostanie ta wielka górka za Uzarzewem... Można tam nieźle potrenować i wyćwiczyć zręczność. Bo koleiny są tam naprawdę głębokie (tak jak już pisałem wczoraj) :D

I tak kilka razy podjeżdżaliśmy i zjeżdżaliśmy, aż w końcu doszło do tego, że jeden z nas padł... xD
Ogólnie mieliśmy radoche w robieniu zdjęć naszych rowerów... xD Mój tak jakoś unosił się w powietrzu... xD


Potem jechaliśmy dalej w miejsce gdzie trasa zarosła chwastami. Jeden z nas o mało co niewykonał klasycznego OTB (jak już pisałem wczesniej o tym niebezpieczeństwie) ale nie powiem kto. :D

No i znowu w tym miejscu musieliśmy coś głupiego wymysleć... xD

Po tym wszystkim, pojechaliśmy do sklepu bo picie i kierowaliśmy się do Swarzędza. Jechaliśmy koło jeziora Swarzędzkiego, potem przejechaliśmy pod wiaduktem i kierowaliśmy się na ogródki działkowe.
Kolega jechał za ciężarówką i prawie go nie było widać z oczywistego powodu.

A potem podskakiwał sobie na piasku... xD

A ja walczyłem z piaskami tamtejszego miejsca... xD
Genialne miejsce do "pomęczenia się" w piachu :D Tak więc pojechałem drugi raz tą samą drogą i nawet nie wiedziałem o tym, że goni mnie koparka z wielką łyżką...! xD Ja mam wielki ubaw, a ta stalowa bestia mnie goni...


Dopiero po zatrzymaniu się, skapowałem, że coś za mną jedzie. Nie było gdzie zjechać więc zjechałem na starą linię kolejową i utknąłem w pierwszej lepszej dziurze...! xD

No ale jakoś się wygramoliłem i pojechaliśmy dalej. Na kolejnych kilometrach mieliśmy drogi osiedlowe i ogólnie asfalt więc nie było gdzie robić zdjęć... Ale dzień mogę opisać w kilku słowach i zdaniach: Upał, duchota, ubaw po pachy i oczywiście dobry trening :D
No i dojechaliśmy na miejsce. Zdychałem bo tragicznie gorąco było, dlatego położyłem się na kierownicy...

Naszym ulubionym miejscem nadal zostanie ta wielka górka za Uzarzewem... Można tam nieźle potrenować i wyćwiczyć zręczność. Bo koleiny są tam naprawdę głębokie (tak jak już pisałem wczoraj) :D

I tak kilka razy podjeżdżaliśmy i zjeżdżaliśmy, aż w końcu doszło do tego, że jeden z nas padł... xD
Ogólnie mieliśmy radoche w robieniu zdjęć naszych rowerów... xD Mój tak jakoś unosił się w powietrzu... xD


Potem jechaliśmy dalej w miejsce gdzie trasa zarosła chwastami. Jeden z nas o mało co niewykonał klasycznego OTB (jak już pisałem wczesniej o tym niebezpieczeństwie) ale nie powiem kto. :D

No i znowu w tym miejscu musieliśmy coś głupiego wymysleć... xD

Po tym wszystkim, pojechaliśmy do sklepu bo picie i kierowaliśmy się do Swarzędza. Jechaliśmy koło jeziora Swarzędzkiego, potem przejechaliśmy pod wiaduktem i kierowaliśmy się na ogródki działkowe.
Kolega jechał za ciężarówką i prawie go nie było widać z oczywistego powodu.

A potem podskakiwał sobie na piasku... xD

A ja walczyłem z piaskami tamtejszego miejsca... xD
Genialne miejsce do "pomęczenia się" w piachu :D Tak więc pojechałem drugi raz tą samą drogą i nawet nie wiedziałem o tym, że goni mnie koparka z wielką łyżką...! xD Ja mam wielki ubaw, a ta stalowa bestia mnie goni...


Dopiero po zatrzymaniu się, skapowałem, że coś za mną jedzie. Nie było gdzie zjechać więc zjechałem na starą linię kolejową i utknąłem w pierwszej lepszej dziurze...! xD

No ale jakoś się wygramoliłem i pojechaliśmy dalej. Na kolejnych kilometrach mieliśmy drogi osiedlowe i ogólnie asfalt więc nie było gdzie robić zdjęć... Ale dzień mogę opisać w kilku słowach i zdaniach: Upał, duchota, ubaw po pachy i oczywiście dobry trening :D
